niedziela, 10 listopada 2013

Czaqu - Zdumiony


Czaqu - Zdumiony

Zabił, oszukał, zdradził, ocalił 

Skoczył, utonął, zbudował i spalił 

Dał komuś coś, czego on nigdy by nie dał 

Zasłonił swym ciałem, a wcześniej je sprzedał 



Wykrzyknął, zamilknął, 

Powiedział dlaczego tak mocno się modli?! – on pluje na niebo 

Zawinił, choć święty tak bardzo ją kochał 

Był twardy jak kamień i tak jak wierzby szlochał 



Czasem na drodze tak życie zaskoczy, że trudno jest myśli w słowa ubierać 

Skazani by prawdzie popatrzeć w oczy, która już dawno się gdzieś poniewiera 



Nie wołał o więcej i przeżył, nie umarł 

Znał jedno jedyne – uderzył jak umiał 

Okłamał tak szczerze... 

Dla kogo? Za ile? 

Obiecał i trzymał swe słowa przez chwile 



Pokocha bez przyczyn, połamie zasady 

Pobiegnie na górę i zejść już nie da rady 

Przytuli, odrzuci, zaciśnie, uwolni, 

Na tyle chcą życia na ile są wolni 



Czasem na drodze tak życie zaskoczy, że trudno jest myśli w słowa ubierać 

Skazani by prawdzie popatrzeć w oczy, która już dawno się gdzieś poniewiera 



Wystrzelił, oczernił, bez szansy wyzdrowiał 

Miał szczęście bez granic i wszystko pochował 

Zrozumiał jak wiele jest wciąż do zrozumienia 

Tak dużo już zmienił, właściwie nic nie zmieniał 



W rozpaczy i gniewie, z oznaką radości 

Ze łzami na dłoniach pokonał słabości 

Zasłynął z pogardy, szanuje go wielu 

Samotny, wrażliwy pomaga bez celu 



Czasem na drodze tak życie zaskoczy, że trudno jest myśli w słowa ubierać 

Skazani by prawdzie popatrzeć w oczy, która już dawno się gdzieś poniewiera


tekst z: tekstowo.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz